Kiedy umawiam się na zdjęcia na godzinę 9:00 lub 19:00, to nie dlatego że nie mam co robić rano lub w planach mam spanie do 16:00. Chodzi o światło, konkretne światło w konkretnym miejscu, gdzie się umawiamy, o konkretnej godzinie i konkretnego dnia roku, przy konkretnej pogodzie. Nawiasem mówiąc, z tego względu nie lubię jak ktoś dzwoni umówionego dnia i mówi „a może trzy godziny wcześniej”, lub spóźnia się dwie godziny – jeśli zaplanowałem zdjęcia na godzinę przed zachodem Słońca, to nie wiem jak byśmy się starali – będziemy mieć godzinę (i tylko godzinę), jeśli zdjęcia mają być rano, a ktoś je przesuwa na południe, to pozdrawiam serdecznie (najchętniej powiedziałbym wówczas „no to innym razem”). Oczywiście posiłkuję się aplikacjami, które pozwalają mi na podstawie miejsca i czasu wyznaczyć pozycję Słońca, dzięki czemu wiem jakie światło mogę na miejscu zastać. Właśnie z powodu jednej takiej aplikacji zaplanowałem sobie pobudkę na 3:00. Kwadrans później, moja niczego nieświadoma żona została postawiona na nogi, ubrana i po kolejnym kwadransie zapakowana do samochodu. Niestety pogoda zepsuła mi to, co chciałem dziś osiągnąć (nie pierwszy i nie ostatni raz), ale poranna kawa o czwartej nad ranem, nad Zatoką Pucką nam to zrekompensowała.
Tak w ogóle, to dziś próbowałem swoich sił w kręceniu wideo. Jeśli ktoś myśli, że mając jako takie podstawy fotografii da się łatwo filmować, bo przecież używa się do tego tego samego aparatu, to jest w błędzie… co widać poniżej 😉
PS. Oczywiście to nie jest tak, że ja nie robię spontanicznie zdjęć w samo południe w bardzo słoneczne dni, bo mi światło nie odpowiada – robię, ale wiem jakie to niesie ze sobą ograniczenia.