Skala odwzorowania

Kiedy widzisz obiektyw makro, możesz być pewien, że pozwoli Ci on zrobić zdjęcia małych obiektów z bliska, w dużym powiększeniu… czy aby na pewno?!

Kiedy ostatnio porównywałem ze sobą dwa obiektywy o identycznym zakresie, okazało się że różnią się one niewieloma rzeczami. Jedyną istotną różnicą była skala odwzorowania, która w przypadku starszego wynosiła 1:4 a w przypadku nowszego 1:2. Ale czym w ogóle jest skala odwzorowania?

Skala odwzorowania to nic innego, jak informacja o tym jak duży na matrycy obiekt da się uzyskać stosując maksymalne powiększenie. I tak np. jeśli dysponujemy obiektywem makro, ze skalą odwzorowania 1:1, to możemy fotografując jakiegoś robaka o wielkości 20 mm uwiecznić go tak, że na matrycy będzie miał 20 mm. Oto przykład:

Jak widzimy powyżej, matryca ma 36 mm szerokości, robak ma 20 mm szerokości, na matrycy jego obraz też ma 20 mm szerokości, mamy zatem skalę 1:1. Oczywiście zdjęcie będziemy oglądać na monitorze, który będzie zdecydowanie większy niż klatka zdjęcia (24×36 mm), więc ów robak będzie oczywiście większy. W takim przypadku, możemy już mówić o makrofotografii (jest definicja mówiąca o tym, że jeśli skala odwzorowania jest równa lub większa niż 1:1, to mamy makro).

No dobrze, a co jeśli nie mamy makro, nie mamy skali odwzorowania 1:1. Czy to źle? Jeśli np. mamy skalę odwzorowania 1:2, to nasz zaprzyjaźniony robak na matrycy będzie miał już tylko 10 mm, oto dowód 😉

Zróbmy jakieś zdjęcia!

Tyle teorii, przejdźmy do praktyki. Tak się składa, że mam jeden obiektyw, na którym producent umieścił napis “Makro”, jest to mój ulubiony Tamron 55-200 mm f/4.0-f/5.6 Di-II LD Macro (czyli ogniskowa 55-200 mm, jasność 4 – 5.6, Di-II – do matryc APS-C, LD – soczewki niskodyspersyjne, Macro – makro…). Sprawdziłem jeszcze specyfikację obiektywu i… skala odwzorowania 1:3,5. Hmmm… może jakiś błąd w druku 😉 Założyłem zatem owego Tamrona do aparatu i zacząłem próbować. Udało mi się uzyskać to…

Mało imponujące, jeśli mam być szczery. Przecież podobne zdjęcie dam radę zrobić KIT-owym Nikkorem 24-70mm f/4 S, który ma skalę odwzorowania 1:3,3 – oto przykład:

Tak przy okazji, warto zwrócić uwagę na zniekształcenia obrazu. No dobra, wracając jednak do skali odwzorowania… to chyba nie był błąd w druku. Dalsze testy to potwierdzają. Zrobiłem zdjęcie suwmiarki, czyli mamy na zdjęciu obiekt o znanym wymiarze:

Skoro 5 cm suwmiarki zajmuje jakiś kawałek zdjęcia, to ile by się zmieściło jej na całym zdjęciu? Wyświetliłem sobie podziałkę w programie graficznym, okazało się że całe zdjęcie ma ok 6100 px a nasze 5 cm ma ok 2550 px. Ile zatem centymetrów się zmieści na całym zdjęciu?

W celu wyliczenia tego użyłem proporcji, warto było uczęszczać do podstawówki 😉

Okazuje się zatem, że w moich przybliżonych pomiarach, w skomplikowanych obliczeniach z zaokrągleniami i przy obecnym układzie planet, skala odwzorowania tego Tamrona to coś ok 1:3,3 czyli te 1:3,5 w specyfikacji obiektywu to jednak nie jest błąd w druku. Skąd zatem ten napis „Macro”? Moim zdaniem to jest nadużycie, które wprowadza klienta w błąd…

Fakty i mity

Co jeszcze warto wiedzieć o zdjęciach i obiektywach makro? Spotkałem się z mitem, że obiektyw makro musi mieć specjalny przełącznik – nie, nie musi. Ten przełącznik tylko blokuje zakres, w którym obiektyw pozwoli zmieniać ostrość (wiadomo, że makro robimy z bliska), żeby aparat nie kręcił ostrością w całym zakresie, bo to bez sensu. Obiektywy bez tego przełącznika po prostu w pewnych warunkach będą dłużej ustawiały ostrość – z drugiej jednak strony przy makrofotografii często używa się ręcznego ustawiania ostrości. Kolejny mit – makrofotografia wymaga drogich obiektywów – nie, można się bawić w makrofotografię nawet podstawowymi obiektywami, trzeba je tylko lekko podrasować. Wystarczy zakupić pierścienie pośrednie lub na bogato – mieszek do makrofotografii. Tracimy wówczas autofocus i pomiar światła, ale czy to aż taki problem? Podobno w makrofotografii w ogóle jest ciężko ustawić ostrość – to niestety jest fakt. Głębia ostrości przy makrofotografii nie jest tak płytka jak przy portretach, gdzie czasem ma centymetry. Głębia ostrości przy makrofotografii czasami ma mniej niż milimetr – trzeba naprawdę domykać przysłonę i dobrze oświetlać obiekt, żeby coś z tego było.

Matryca FX vs DX a sprawa makro

Istnieje taka teoria, że matryce DX (czy w ogóle matryce z cropem, np. APS-C czy mikro 4/3) są lepsze do makro. Przede wszystkim trzeba wiedzieć, że skala odwzorowania podana jest w odniesieniu do matryc pełnoklatkowych (przykładowy Tamron jest do matryc DX, pokrywa całą klatkę FX lekko winietując, skalę odwzorowania wyliczyłem na pełnej klatce i pokrywa się z podaną przez producenta). Matryca DX czy mikro cztery trzecie to wycinek matrycy pełnoklatkowej, więc obraz pozornie będzie większy, ale… jeśli masz 24 MPix FX i wytniesz ze środka 12 MPix, to… żadna różnica.

Podsumowanie

Nie liczy się napis na obiektywie, a skala odwzorowania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *