Nasza podróż do Łodzi, ostatniego przystanku naszych tegorocznych wakacji, to była droga przez mękę. Szereg nie do końca właściwych decyzji spowodował, że nawigacja poprowadziła nas do Łodzi z Częstochowy autostradą, która… jest dopiero w trakcie budowy. Prawie cały ten odcinek to jeden pas drogi będącej w remoncie, więc ze sporym ograniczeniem i przestrzeni, i prędkości. Korek, lato i żar od stojących samochodów… ale w końcu się udało. Około dziewiętnastej byliśmy już w centrum Łodzi. Ruch na ulicach mimo tej późnej pory był jeszcze konkretny – nie wiem, może w Gdańsku to na mnie już po prostu nie robi wrażenia, bo ruch uliczny w centrum Łodzi wydał mi się dość duży.. Osiedliliśmy się, ogarnęliśmy się i na miasto… w poszukiwaniu jedzenia.
Piotrkowska
Oczywiście jeśli Łódź, to ul. Piotrkowska. W zasadzie powierzchownie patrząc, to co więcej jest w Łodzi?! Wprawdzie Dorota opracowała na szybkiego jakiś plan zwiedzania, ale jednak jedzenia najlepiej szukać tam, gdzie najwięcej osób je… Okazało się, że ul. Piotrkowska i połowa okolicznych podwórek, to jedna wielka jadłodajnia.
OFF
My, w celach żywieniowych, udaliśmy się do miejsca zwanego OFF (ul. Piotrkowska 138/140), bo to szczyt lansu podobno.
Już po drodze, z jednej strony ogarnął mnie zachwyt, z drugiej lekkie przerażenie – Łódź zdecydowanie ma klimat. Z jednej strony jest to faktycznie klimat żyjącego miasta, ludzi w różnym wieku i różnych kultur, którzy razem… po prostu razem, a z drugiej strony czuć jednak, że jest to miasto w którym sporo osób szuka swojej szansy, ale jeszcze jej nie znalazło. W Gdańsku, zwłaszcza w centrum, jest masa gołębi – aby nie siadały na parapetach montuje się takie taśmy z wystającymi drutami. Łódź, to pierwsze miasto w którym widziałem tego typu zabezpieczenia na witrynach sklepowych, żeby nie siadali na nich ludzie (w sumie, w Gdyni ostatnio wydziałem ławki, na których nie ma się jak położyć).
Wracając jednak do OFFu – to miejsce niewątpliwie ma swój klimat. Dużo ciekawych miejsc, żeby zjeść czy się napić (my zdecydowaliśmy się na ramen, którego ceny w kategorii „zupa” są dość wysokie, bo zaczynają się od 30 zł, ale zdecydowanie warto, bo to nie jest mała miseczka zupki). Obeszliśmy jeszcze po jedzeniu cały ten OFF i poszliśmy dalej…
Stajnia jednorożców
Dworzec Tramwajowy Centrum… Kiedy wjeżdżając do centrum Łodzi zobaczyłem ów obiekt aż zakląłem z zachwytu 😉 Okazuje się, że lokalna społeczność nazwała ten obiekt Stajnią jednorożców – w tym roku stajnia doczekała się nawet pierwszego jednorożca!
Manufaktura
Jeśli Łódź, to oczywiście też Manufaktura. Centrum handlowe, centrum kulturalne… ciężko stwierdzić, na pewno można tu dobrze zjeść.
Ogólnie w Manufakturze polecam zadzierać głowę do góry. Wewnątrz budynków są ciekawe świetliki. Kilka zdjęć można zobaczyć na moim instagramie pod tagiem #prawiejakfotografpatrzydogory
Podwórka
Okazuje się, że Łódź i jej ulice, to nie wszystko, najciekawsze rzeczy się dzieją w podwórkach i to nie tylko na Piotrkowskiej (w ogóle, podwórka na Piotrkowskiej są fenomenalne – długie, interesujące, niektóre w całości nastawione na turystykę czy konsumpcję). Poniżej mamy dwa przykłady – podwórko przy Piotrkowskiej 3 i przy Więckowskiego 4.
Pierwsze z nich to „Pasaż Róży”, podwórko w całości wyłożone mozaiką z lustrzanych kawałków. Autorką jest Joanna Rajkowska, cała instalacja powstała w związku z chorobą jej córki, Róży – chorobą nowotworową oczu i jest swoistym zachwytem nad fenomenem widzenia. Praca była wykonywana ponad dwa lata, przy udziale m.in. studentów ASP i mieszkańców. Przykra sprawa, podziwiam że zainspirowała ona do stworzenia czegoś takiego!Pierwsze z nich to „Pasaż Róży”, podwórko w całości wyłożone mozaiką z lustrzanych kawałków. Autorką jest Joanna Rajkowska, cała instalacja powstała w związku z chorobą jej córki, Róży – chorobą nowotworową oczu i jest swoistym zachwytem nad fenomenem widzenia. Praca była wykonywana ponad dwa lata, przy udziale m.in. studentów ASP i mieszkańców. Przykra sprawa, podziwiam że zainspirowała ona do stworzenia czegoś takiego!
Na Więckowskiego 4 mamy natomiast „Nrodziny dnia” – przeniesiony na budynek obraz Wojciecha Siudmaka. Samo podwórko zaś robi wrażenie sali muzealnej, w której możesz usiąść i podziwiać dzieło.
UWAGA – oba podwórka są dostępne dla zwiedzających od 8:00 do 22:00, do każdego prowadzi brama – uważajcie wchodząc, żeby się nie potknąć! 😉
Łódź Fabryczna
Dworzec Łódź Fabryczna. Podobno główny dworzec kolejowy w Łodzi a jakby… świeci pustkami. Na pewno jednak warto odwiedzić go, bo jest dość interesujący.
Na dworcu także polecam zadzierać głowę do góry!
Inne miejsca w Łodzi
W Łodzi jest jeszcze wiele do odkrycia. Murale na kamienicach, EC1 czyli elektrociepłownia przerobiona na planetarium, cała masa starych, monumentalnych kamienic, kilka bloków w centrum… architektoniczna orgia.
Zdecydowanie mam w planie tu wrócić na dłużej, bo kilka godzin to zdecydowanie za mało, żeby uznać to miasto za „zaliczone”, choć faktycznie klimat miasta dało się odrobinę poczuć.
Wyjazd z Łodzi w kierunku Gdańska, to oczywiście autostrada A1, zatem jedziemy, ale żeby dojechać do autostrady…
Skrzyżowanie Nowosolna
Podobno życia nie zna ten, co na skrzyżowaniu w Nowosolnej nie jechał. Dość specyficzne skrzyżowanie, które podobno jest zabytkowe, więc… ronda nie będzie. Wiedziałem o istnieniu tego skrzyżowania, ale zupełnie nie pomyślałem, że będę przez nie przejeżdżał. Kiedy zobaczyłem je z daleka, a nawigacja wyświetliła charakterystyczną gwiazdkę z dróg, już miałem wizję półgodzinnego czekania… Na szczęście skręcaliśmy w prawo, t.j. to drugie prawo, samochód przede mną skręcał w lewo, więc czekał, samochód z prawej podobnie, więc tylko wystarczyło zatrzymać się na STOPie, po czym zamknąć oczy i z okrzykiem „geronimo” wcisnąć gaz w podłogę. Udało się.