Ile osób, tyle opinii na temat popularnego stwierdzenia, że „rozmiar ma znaczenie”. Tym razem na tapecie Nikon Nikkor 35 mm f/1.8G AF-S DX, czyli nie dość, że stałka 35 mm, to jeszcze obiektyw dedykowany aparatom o formacie zbliżonym do APS-C (o różnicach między DX a FX rozpisywałem się tutaj). Ja używałem go z pełną klatką. Moja opinia? Jestem zachwycony, dziękuję, można się rozejść… 😉
A tak na poważnie… Jak widać poniżej, do portretowych zdjęć się to maleństwo średnio nadaje, ze względu na perspektywę przy tej ogniskowej, która robi psikusa i zniekształca trochę bliskie obiekty. Do zdjęć grupowych jest to już jednak całkiem akceptowalne. Obiektyw winietuje na pełnej klatce, ale rzekłbym że to raczej jego urok niż wada. Ostrość jest dobra, choć sam autofocus mógłby był szybszy. Głębia ostrości przy pełnej dziurze jest dla bliskich obiektów niewielka, ale nie jest zbyt mała (wszystkie poniższe zdjęcia zostały wykonane przy f/1.8). Dystorsje są do zniesienia i łatwe do skorygowania. Obiektyw jest tani, dobry i lekki, przyzwoicie rysuje na pełnej klatce – można założyć i nie ściągać przez długie tygodnie.
PS. Już widzę oburzenie części osób, ale porównałbym go do Sigmy 30 mm f/1.4 EX DC HSM podpiętej do DX (bo Sigma niestety nie daje rady na pełnej klatce).