Cztery pory roku: jesień

Każdy fotoamator przez to przechodził, niektórym już tak zostaje do końca, wydaje się to mega nudne i oklepane, ale mimo wszystko, jak tylko nastaje jakaś pora roku, a już w ogóle jesień, to większość z nas chwyta za aparat i udaje się do lasu lub parku, by upolować charakterystyczne dla danej pory roku kolorki…

Wiadomo, najpiękniejsza jest złota polska jesień (założę się, że w innych krajach jest ona równie piękna, no ale wiesz…), potem będzie pierwszy śnieg, potem pierwsze zielone listki, a latem… no właśnie, co będzie latem? Wracając jednak do jesieni, pamiętam dosłownie od lat… a to mój kumpel, a to moja żona, a to ludzie na jakimś tematycznym forum, zawsze ktoś mówił „trzeba się wybrać na kolorki, bo to ostatnie słoneczne dni” i tak w zasadzie co roku jesienią się mobilizowałem, żeby ruszyć dupę z aparatem. Nie inaczej było tym razem.

Nawiasem mówiąc, na miejscu nie byliśmy sami, ciekaw jestem jak wyszły inne zdjęcia (zwłaszcza, że niektórzy byli porządnie wyposażeni np. w kalosze, idealne na panujące warunki). W ogóle dla mnie takie sytuacje są trochę głupie, bo idziesz gdzieś z aparatem, stajesz w tym samym miejscu, gdzie minutę temu zdjęcie robił ktoś inny i w zasadzie to nie wiem, czy takie zdjęcie to dzieło, czy może już raczej jakaś kalka. Podobno, w niektórych punktach widokowych na świecie, są już nawet w konkretnych miejscach wytarte ślady od nóżek statywów 😉 Tym razem to ja byłem tym „zgapiającym”, ale naprawdę ciężko być na miejscu i nie sfotografować charakterystycznego mostku z kłody czy innych brzózek…

PS. „Co papugujesz!” powiedziała do mnie żona, w 32 sekundzie, kilka lat temu (właśnie z tego samego powodu):

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *