Zdjęcia ostre jak żyleta!

O naświetlaniu już pisałem, czas napisać o „ostrości”, tylko zanim wtajemniczę Was i zacznę pisać o jej głębi, napiszę o czymś innym, co jest mylone często z nieostrością – o poruszeniu zdjęcia.

Ostatnio poruszałem kwestie prawidłowego naświetlania, zakończyłem na tym że parametry dobieramy sobie do tego, co chcemy uzyskać na zdjęciach. No właśnie – co chcemy, albo co możemy uzyskać? Z reguły będzie to po prostu prawidłowo naświetlone zdjęcie, a zatem zdjęcie które jest odpowiednio jasne/ciemne i odpowiednio ostre. O naświetlaniu już pisałem, czas napisać o „ostrości”, tylko zanim wtajemniczę Was i zacznę pisać o jej głębi, napiszę o czymś innym, co jest mylone często z nieostrością – o poruszeniu zdjęcia.

Przykład wspaniale poruszonego zdjęcia… Czas naświetlania – 4 s

Jak zrobić nieporuszone zdjęcie? Przede wszystkim należałoby odróżnić zdjęcie poruszone w całości od zdjęcia na którym poruszony jest jakiś motyw. Powiedzmy, że poruszenie jakiegoś elementu nas chwilowo nie interesuje i naszym celem jest uzyskanie nieporuszonego zdjęcia w ogóle (czyli zakładamy, że fotografujemy coś względnie statycznego, np. stojący samochód). Generalnie poruszenie w takim typie zdjęć wynika z tego, że ręce nam latają. Możemy aparat zamontować na statywie lub położyć na czymś stabilnym, ale możemy też dobrać odpowiedni czas naświetlania, co będzie w tym wypadku naszym priorytetem. Oczywiście dobranie takiego czasu to sprawa indywidualna, niektórym udaje się utrzymać aparat nieruchomo przy dłuższych czasach, niektórym przy krótszych, można się też próbować opierać o jakieś stabilne konstrukcje, takie jak mury czy drzewa, ale zasada jest taka, że nieporuszone zdjęcie zależy od czasu naświetlania… i ogniskowej.

Przykład nieporuszonego zdjęcia statycznego obiektu z użyciem dłuższej ogniskowej (tak, w 2011 jeździłem Golfem II).

Użycie większej ogniskowej, czyli większego zbliżenia, czy może jak niektórzy mawiają większego zoomu powoduje, że nawet niewielkie drgania aparatu powodują duże poruszenia obrazu. Zapewne każdy z nas korzystał choć raz w życiu z lornetki lub lunety na złotówki w jakiejś turystycznej miejscowości – nie jest łatwo w ogóle utrzymać obiekt w wizjerze, nie mówiąc już o jego nieruchomym utrzymaniu. Udaje się nam zazwyczaj utrzymać ten obiekt nieruchomo w wizjerze przez krótką chwilę – tą chwilę właśnie musimy w fotografii wykorzystać. Przyjęło się stosować zasadę, że uzyskanie nieporuszonego zdjęcia z ogniskową x jest możliwe przy użyciu czasu naświetlania równego 1/x s lub krótszego, tj mając ogniskową rzędu 200 mm, powinniśmy użyć czasu 1/200 s lub krótszego (czyli 1/250 s – oczywiście można jeszcze krótsze czasy stosować: 1/500 s, 1/1000 s…).

Kilka przykładów (na tej podstawie mam nadzieję każdy załapie schemat):

Ogniskowa Minimalny czas naświetlania
200 mm 1/250 s
100 mm 1/125 s
55 mm 1/60 s
28 mm 1/30 s
10 mm 1/15 s

I tyle w temacie! O ile masz parkinsona, nie opiłeś się dwoma litrami kawy, lub nie robisz zdjęć na kilkustopniowym mrozie, to powinno wystarczyć. Zakładając, że chcemy mieć nieporuszone zdjęcie powinniśmy się trzymać powyższego schematu i już. Może trzeba będzie sobie na własne potrzeby wprowadzić jakąś modyfikację, ale jeśli na dużym zbliżeniu wychodzi Wam długi czas naświetlania i poruszone zdjęcie, to już wiecie dlaczego. Oczywiście, jak widać w powyższej tabeli, robiąc zdjęcia z czasem dłuższym niż 1/30 s i ogniskową zaledwie 28 mm, też zdjęcia wyjdą poruszone. Jeszcze raz podkreślam – ta zasada jest ogólna i dotyczy przeciętnego człowieka, który stara się poprawnie wykonać zdjęcie – jeśli będziesz skakał z aparatem na trampolinie, nie zadziała! 😉

Jak widać 1/800 s to było za mało by zamrozić ruch, ale samo zdjęcie nie jest poruszone

Czy są jakieś sztuczki, które wyzwolą w nas supermoce? Są, ale cudów nie należy się spodziewać… Przede wszystkim robiąc zdjęcia na granicy poruszenia (nie tylko, w zasadzie każde zdjęcia) należy stać nieruchomo i stabilnie, w lekkim rozkroku (można próbować sztuczek z jedną nogą wysuniętą do przodu, drugą odstawioną lekko na bok, żeby wyeliminować także bujanie się do przodu i do tyłu). Można też oprzeć się o coś stabilnego. Ręce (ramiona) najlepiej ułożyć ciasno wzdłuż tułowia, aparat oprzeć o własną głowę (kadrowanie metodą na zombie, czyli z użyciem wyświetlacza, drastycznie zmniejsza nasze szanse na nieporuszone zdjęcie). Warto też na chwilę wstrzymać oddech. Najgorzej (przynajmniej dla mnie) jest zrobić zdjęcie kucając – chyba już lepiej na jedno kolanko przyklęknąć 😉 I sprawa bardzo ważna, ale często pomijana – sposób naciskania spustu w aparacie ma tu kluczowe znaczenie! Często widuję osoby, które wciskają spust jakby to była jakaś trudność, tak że cały aparat im lata – aparat należy pewnie chwycić oburącz, delikatnie wcisnąć spust na pierwszą pozycję, złapać ostrość i delikatnie docisnąć sam spust, a zaraz po zrobieniu zdjęcia nie należy palca zabierać jakby ten spust nas parzył (wystarczy odczekać ułamek sekundy, żeby to nasze zabieranie palca nie mieściło się w czasie, gdy kadr jest jeszcze naświetlany).

Jest jeszcze sztuczka sprzętowa (oczywiście poza oczywistą oczywistością, czyli użyciem statywu) – obiektyw (lub aparat) z redukcją drgań. Jeden z naszych obiektywów posiada taką redukcję i mimo iż to amatorski obiektyw, udaje się uzyskać ostre zdjęcia z czasem dłuższym o 2 do 3 działek (np. z czasem 1/15 s przy ogniskowej 100 mm)!

Osobnym zagadnieniem jest poruszenie obiektu w kadrze – dla przykładu weźmy ten nasz samochód, który jednak teraz jedzie. Jeżeli zrobimy zdjęcie statyczne kadru, a w tym czasie przejedzie nam samochód, to będzie on mniej lub bardziej rozmazany. Czy to jest ciekawe? W pewnych warunkach może… ciekawsze jednak będzie uchwycenie nieporuszonego samochodu w kadrze, z poruszoną całą resztą – w tym celu wystarczy dobrać czas naświetlania dla danej ogniskowej, który pozwoli nam na poruszenie całego kadru (czyli np. używając ogniskowej koło 100 mm weźmiemy czas naświetlania rzędu 1/30 s – 1/15 s). Na koniec pozostaje nam już tylko odpowiedni ruch wodzący (nazywa się to panoramowaniem) obiektywu za obiektem i gotowe!

Przykład panoramowania – f/16, 1/60 s, 18 mm, ISO 200

Możemy też pójść w zupełnie innym kierunku, nastawić dla ogniskowej 100 mm czas rzędu 1/8000 s i (o ile światła nam nie zabraknie) będziemy w stanie zatrzymać w kadrze obiekty poruszające się całkiem szybko. Błysk lampy błyskowej także może nam pomóc zamrozić czas.

Przykład zamrożonego ruchu – 1/4000 s

Podsumowując – czas naświetlania odpowiada za zamrożenie kadru (zamrożenie czasu), za jego ogólną ostrość wynikającą z braku poruszenia. Operowanie tym parametrem może nam pomóc podkreślić pewne cechy fotografowanego obiektu (szybki ruch samochodu) lub spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy (zamrożenie szybkich scen). Zbyt długi czas naświetlania lub niechlujny sposób robienia zdjęć będzie nam potęgował ilość zdjęć poruszonych, a przez to pozornie nieostrych.

Czy jednak lekko poruszone zdjęcie możemy uznać za kompletnie nieudane?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *