Po prostu w listopadzie plan się posypał, jakoś nie działo się nic wyjątkowego. Przeglądałem archiwa i same „służbowe” zdjęcia, to samo w grudniu, styczniu, lutym… Mamy maj 2019, pora zatem podsumować kwiecień.
Jak już wcześniej pisałem, mieliśmy małą wycieczkę rowerową. Potem, zupełnie jak w “American Beauty”, trafiłem na najpiękniejszą rzecz, jaką widziałem – to były promienie słoneczne wpadające na moją porysowaną ścianę. Niedługo później w tych samych promieniach wygrzewał się kot. Byliśmy w parku, w mieście (to brzmi, jakbym pochodził ze wsi), byliśmy na chrzcinach, gdzie niektórym wyrosły rogi 😉 Przy okazji byłem też w Nowym Porcie i w Brzeźnie. I to by było tyle…