Nawiasem mówiąc, jeszcze takiej miłej atmosfery w szpitalu nie widziałem, wiem co mówię, bo cały zeszły rok zbierałem doświadczenia w tej materii (nie, żeby w innych było coś rażąco złego w podejściu do pacjenta, ale tu w Helu naprawdę wydaje się być wyjątkowo). Na plaży też byliśmy, ale nie szło się opalać. Brzeg pokryty był lodową glazurą. „Zrobiłeś zdjęcie tej strukturze?” – zapytała Dorota (padłem, hehe). Pogoda była „umiarkowana”, chociaż zamawiałem inną (za to termos z herbatą i chemiczne ogrzewacze cieszyły nas po dwakroć) – może następnym razem 😉
PS. Ryby też jedliśmy.