Włażę do ludzi do domu i odbieram im prywatność.
Biurko
- Autor wpisu Autor: Marek
- Data wpisu 15 marca 2014
- Brak komentarzy do Biurko
Włażę do ludzi do domu i odbieram im prywatność.
Wejherowo – miasto rozcięte na pół linią kolejową, z jednej strony zaczyna się Redą, a z drugiej kończy Bolszewem.
Plac zabaw wcześnie rano.
Od kilku weekendów się zbieraliśmy, żeby wyjść z domu rano.
Rano w ogóle nie zapowiadało się, że się aż tak wypogodzi.
Kolejny udany spacer po Wejherowie. Niestety jedno mogę powiedzieć – ustawa śmieciowa nie pomogła, a wręcz zaszkodziła…
W telewizorze mówili, że ludzie lubią oglądać koty w internetach.
Kawa w…?
Wejherowo mi szwagier chciał pokazać.
Dostać się na Kasprowy wierch można koleją linową (i tu trzeba się nastawić na koszta rzędu 40zł za jeden przejazd w jedną stronę) lub piechotą (chyba 4zł kosztuje bilet wstępu do parku), tyle że piechotą to (o ile dobrze pamiętam) coś koło trzech godzin pod górę.
Wejście na Gubałówkę zaplanowaliśmy na dzień po Morskim oku, żeby się nie przemęczać plan był prosty: na Gubałówkę jedziemy koleją linowo-terenową, robimy parę zdjęć i spadamy, po czym lenimy się do końca dnia.
A parę dni temu byliśmy w Krakowie, który był przystankiem na trasie naszej krótkiej podróży.
Morskie oko, a właściwie droga na Morskie oko i jedno zdjęcie samego jeziora.
Wejherowskie Centrum Kultury otworzyło swoje podwoje!
Z kamerą w piwnicy…
Normalnie już tęsknimy za latem i za takimi klimatami.
Zdjęcia to efekt jednodniowej wycieczki do Pragi z bonusem w postaci „śpiewającej fontanny”… 😉
Marcowe wakacje w Anglii…
zdjęcia: Marek Jan Barański
Dawno temu (znowu odkopuję jakieś historyczne zdjęcia) mój kolega pojmał mnie, wsadził w samochód, wywiózł na skraj miasta i dał szansę, której jak widać wówczas nie wykorzystałem, ale jednak wygrzebałem te zdjęcia i wrzucam je tu. Obiecuję następny raz, co więcej obiecuję się przyłożyć do tematu.