Przede wszystkim chciałbym obalić pewien mit… To nie podróże inspirują, to nasze codzienne życie jest takie nudne.
Dolnośląskie (i okolice)
- Autor wpisu Autor: Dorota i Marek
- Data wpisu 23 października 2018
- Brak komentarzy do Dolnośląskie (i okolice)
Przede wszystkim chciałbym obalić pewien mit… To nie podróże inspirują, to nasze codzienne życie jest takie nudne.
Kolejnego dnia, pamiętając że góry nie są jednak dla grubych ludzi, ograniczyłem się do odstawienia załogi na miejsce, sam zaś leniuchowałem.
Święto Trzech Króli okazało się być idealnym dniem do rodzinnej sesji zdjęciowej na śniegu…
Koncerty drewnofromlas mają to do siebie, że zawsze się na nich bawię wyjątkowo dobrze. Tym razem…
Zwiedzanie dużych miast to dla mnie przede wszystkim możliwość podziwiania innej, niż widzę na co dzień, architektury.
Obeszliśmy Stare Miasto zaliczając punkty obowiązkowe, czyli kolumnę Zygmunta, Syrenkę, Barbakan i Pomnik Małego Powstańca.
Z naszej dwójki to ja jestem tym, który lubi duże, głośne miasta.
Jedyne czego dziś żałowaliśmy, to że nie wzięliśmy ze sobą turystycznego grilla i mięcha…
Godzinka relaksu nad jeziorem…
W sobotę już myślałem, że idzie jesień.
Jastrzębia Góra ma swoje wady i zalety, jedną z zalet jest bliskość tego miejsca w stosunku do Wejherowa.
Wyjazd do Torunia był w ogóle dość spontanicznym pomysłem. W niedzielę wieczorem na grillu ktoś rzucił hasło „Toruń” i już nie było odwrotu.
Glenkinchie jest destylarnią whisky, mieszczącą się niedaleko Edynburga. Generalnie dla mnie wizyta w destylarni whisky była mało atrakcyjna i byłem najmniej entuzjastycznie nastawioną osobą na ten pomysł, co zmieniło się zupełnie o 180° w trakcie wizyty i to nie tylko za sprawą degustacji.
W Edynburgu są góry, takie prawdziwe. Widać z tego miejsca całe miasto i zatokę.
Ja generalnie nie jestem wielkim entuzjastą zamków i znajdujących się w nich muzeów. Mimo wszystko zamek w Edynburgu zwiedziłem i jestem zadowolony.
Głównym celem naszej podróży był Edynburg, który przywitał nas deszczem – no kto by się spodziewał, nie?
Pierwszy cel naszej podróży, jeszcze przed Edynburgiem, to St Abb’s Head.
Tegoroczne wakacje już za nami. Po co jechać w ciepłe kraje, jeśli można do Szkocji?! Jak nietrudno się domyślić, będę Was teraz przez parę dni zanudzał zdjęciami ze Szkocji. Dziś kilka zdjęć, przekrojowo, abyście wiedzieli czego można się spodziewać w następnych dniach.
Przy okazji sobotniej mini-sesji, powstały takie oto zimowe widoczki. Trzeba było wykorzystać ten śnieg, zanim przyszła odwilż…
Pamiętacie tych dwóch dżentelmenów piekących pierniczki? To nie jedyne ich talenty – panowie całkiem dobrze radzą sobie w roli fotografów!
Wstaliśmy rano, w sobotę rano. Wsiedliśmy do srebrnej strzały i pomknęliśmy na pierniczki!
Operacja o kryptonimie „aurora” się dziś nie powiodła, mimo wysłania na nią najlepszych naszych agentów, tj. Doroty, drugiej Doroty i mnie.
Ostatnio mieliście okazję poznać Lenkę w roli Świętego Mikołaja, teraz cofniemy się w czasie…
Moi drodzy… jeśli obawialiście się, że Mikołajowi nie wystarczy czasu aby Was odwiedzić, to mogę Was pocieszyć!