Końcówka zwiedzania, czyli powroty do miejsc, których nie zdołaliśmy odwiedzić wcześniej.
Kategoria: Krajobraz
Kolejnego dnia, pamiętając że góry nie są jednak dla grubych ludzi, ograniczyłem się do odstawienia załogi na miejsce, sam zaś leniuchowałem.
W końcu na tym naszym urlopie wybraliśmy się w góry. Dawno nie miałem okazji połazić, więc zapomniałem już jak to jest, a przez tą pieprzoną poprawność polityczną nikt mi nie zwrócił uwagi, że góry, nawet takie jak Bieszczady, nie są dla grubych ludzi!
Kiedy Andrzej powiedział, że idziemy na skałki, pomyślałem że będzie grubo. Kiedy zobaczyłem jak Andrzej się pakuje i ubiera na to wyjście, pomyślałem że będzie bardzo grubo…
Drugi dzień pobytu w Bieszczadach zaczął się od deszczu (zgodnie z prognozą, niestety). Najbardziej ten deszcz niepokoił nas w związku z planami na wieczór…
Znacie to… długo, długo nic i nagle bum! Jest jakiś wyjazd, są tysiące zdjęć. Nie inaczej jest u nas.
A tydzień temu mieliśmy cudownych gości z którymi wybraliśmy na mały spacer…
W minioną środę też byliśmy na Helu. Zdjęcia dopiero dzisiaj, bo…
Tym razem na podbój półwyspu poszliśmy we trójkę, chociaż sposobu w jaki porusza się obecnie moja teściowa, chodzeniem bym jeszcze nie nazwał… 😉
Niestety to już nie było zimno, tylko wręcz pizgało złem, więc po pięciu minutach byliśmy z powrotem w samochodzie…
Hel przez kolejne parę tygodni będzie odwiedzany przez nas regularnie – teściową na koniec Polski wywieźliśmy na rehabilitację.
Święto Trzech Króli okazało się być idealnym dniem do rodzinnej sesji zdjęciowej na śniegu…
Jeszcze wczoraj ten śnieg mnie denerwował, bo moja droga z pracy do domu była trzy razy dłuższa niż zazwyczaj (chociaż nie powiem, frajda z driftowania na drodze też była), natomiast dziś byłem zachwycony!
Piękny sport, nawet jak się tylko stoi na ziemi i zadziera głowę do góry.
Zwiedzanie dużych miast to dla mnie przede wszystkim możliwość podziwiania innej, niż widzę na co dzień, architektury.
Wieżowce to jest coś, czego na co dzień nie mam, może dlatego mnie tak przyciągają. Owszem, w Gdańsku jest ich kilka, powstają nowe, ale chyba jednak w Warszawie są ciekawsze.
Obeszliśmy Stare Miasto zaliczając punkty obowiązkowe, czyli kolumnę Zygmunta, Syrenkę, Barbakan i Pomnik Małego Powstańca.
Pałac Kultury i Nauki to prawie idealne miejsce do zrobienia panoramy Warszawy – prawie idealne, bo nie będzie na niej Pałacu Kultury i Nauki. Polecam wjechać na górę, bo widok jest naprawdę ciekawy.
Z naszej dwójki to ja jestem tym, który lubi duże, głośne miasta.
Jedyne czego dziś żałowaliśmy, to że nie wzięliśmy ze sobą turystycznego grilla i mięcha…
Kto by się spodziewał takich świateł i wody pod Europejskim Centrum Solidarności?!
No ciężko by było obalić tezę, że takie Mini pod Europejskim Centrum Solidarności będzie źle wyglądało.
Oryginalniejszego Mini One z elementami Coopera S to chyba nie widziałem…
Nie pierwszy raz ROD gości na Prawie jak fotograf…